czwartek, 11 kwietnia 2013

Razem czy osobno? O udziale Ojca w wcyhowaniu maluszka.

Zaczęłam się nad tym zastanawiać od strony porodu - czy mężczyzna powinien być przy nim? To pewnie temat na dłuższy, osobny tekst. Ale... tak! Jak najbardziej. Żeby walczyć ze stereotypem "tylko biologicznego ojca", który daje życie a później staje się niewidzialny dla dziecka. Nieobecny ojciec... to podobno współcześnie choroba cywilizacji.

Mężczyzna obecny jest w trakcie tworzenia dziecka. Jest w tym momencie KONIECZNY :) Ale równie konieczny jest dalej. Dlatego powinien być także obecny przez cały okres prenatalny, w trakcie porodu i każdego dnia w pielęgnowaniu i wychowaniu dziecka. W zasadzie dlaczego miałoby być inaczej? To jego przywilej, ale również obowiązek.

Nawiązywanie kontaktu ojciec - dziecko w trakcie przebiegu ciąży jest bardzo ważne, może nawet ważniejsze niż kontakt matki z dzieckiem. Dlaczego? Dlatego, że dziecko cały czas czuje matkę, słyszy bicie jej serca, przyzwyczaja się do tonu jej głosu, czuje się bezpiecznie wewnątrz jej ciała - to naturalny dla niego stan. Do ojca natomiast musi się zwyczajnie przyzwyczaić. Dlatego dobrze jest gdy mężczyzna rozmawia z brzuszkiem już w ciąży - tak by dziecko mogło przyzwyczaić się do jego (innego, męskiego) głosu. Czasem panowie nie wiedzą o czym mówić do brzucha :) Wystarczy opowiedzieć Maluszkowi jak pięknie wygląda dziś mama, jaka jest pogoda, jak będzie kiedy bobas się urodzi, świetną metodą jest też czytanie książek, bajek, nawet codziennej prasy.




Po urodzeniu ojciec nie przestaje być ważnym dla Bobasa, jego dotyk, masowanie, noszenie na rękach, przytulanie - w pierwszym etapie życia sprawiają, że dziecko ma również okazję przyzwyczaić się do taty, jego zapachu, jego skóry. Później jest już tylko ciekawiej :) Maluchy uwielbiają się bawić z ojcami, mama przecież nie ma tyle siły, nie robi takich świetnych "samolotów" i w ogóle jest mniej szalona. Zabawa z tatą jest kreatywna, często pozwala na większe ryzyko, a co za tym idzie... popycha do rozwoju, pokazuje świat w pełni jego barw :)

Relacja osadzona na Miłości okazywanej już od początku życia, to mocny i trwały związek, prawdziwa przyjaźń, okazywanie emocji i ciągłe przekazywanie komunikatu "Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni".

Czy więc wychowywać dziecko razem? Oczywiście! KOCHAĆ I WYCHOWYWAĆ razem. Jak pisze W. Fijałkowski: "klimat sprzyjający dobremu wychowaniu dzieci i ich przysposobieniu do życia w rodzinie stwarzają tylko małżonkowie zrównoważeni w swych postawach prokreacyjnych, w solidarnym wyrażaniu zamiaru poczęcia dziecka i obopólnym podejmowaniu ról rodzicielskich"*



*
W. Fijałkowski, Ku afirmacji życia, Lublin 2003

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Poród intymnie... pięknie!

Trafiłam dziś przez przypadek na stronę internetową, na które fotograf prezentuje zdjęcia z sesji zrobionych w trakcie... porodu!

Zdjęcia są oszałamiające, bardzo taktowne, emocjonalne... Nie wiem czy zdecydowałabym się na coś takiego, bo wiąże się to z wpuszczeniem na salę porodową kolejnej osoby - fotografa. Ale jak patrzę na te zdjęcia to mam wrażenie, że warto!

A może to moje fotograficzne powiązania tak mnie wyczulają na tego typu estetykę :)

Polecam obejrzeć zdjęcia!




Zdjęcie ze strony: http://www.dfwbirthphotographer.com/home/


niedziela, 7 kwietnia 2013

Wychowanie od poczęcia

Studiuję pedagogikę... To już piąty (i ostatni) rok. I chociaż specjalizuję się w resocjalizacji to miałam dużo okazji do nauki o dzieciach, wychowaniu, rodzinie(...) Jednak dopiero teraz, kiedy jestem w ciąży, szczególnie zainteresowała mnie oczywiście pedagogika i psychologia okresu prenatalnego.

Pod wpływem wyników badań, oczywistym jest, że już od poczęcia należy nawiązywać z dzieckiem kontakt. Jako przyszli rodzice w "mądrych książkach" i poradnikach odnaleźć możemy wiele wskazówek: w jaki sposób to robić (może kiedyś coś o tym napiszę). Tak naprawdę chodzi jednak o to by pozytywnie odnosić się do dziecka, okazywać mu swoją miłość i dawać poczucie bezpieczeństwa - już od początku jego życia.

Wszystkie argumenty "za" rozumiem i jak najbardziej stosuję te metody, bo wierzę mocno, że dziecko już przed urodzeniem jest wrażliwe na to wszystko, a nawet, że - w pewien sposób - zapamiętuje okres prenatalny. A to może mieć oczywiście konsekwencje w jego dalszym życiu.
W jednej z książek, które mogłam przeczytać, odnalazłam nowe dla mnie sformułowanie. Przyznam szczerze, że na początku zupełnie nie wiedziałam jak się do niego odnieść. Otóż autor tego dzieła twierdzi, że dziecko należy WYCHOWYWAĆ OD POCZĘCIA.
Zastanowiło mnie to... Znam wiele definicji wychowania - (chyba) wszystkie zakładają pewnego rodzaju intencjonalne oddziaływanie na wychowanka. Jednak czy świadomość samego wychowanka jest tu potrzebna? Albo czy jeśli tej świadomości brakuje, to nie jest to raczej manipulacja? A może po prostu nie doceniam poczętego dziecka, a powinnam uznać, że jego świadomość zaczyna się tworzyć już od początku?
Nie wiem czy te wszystkie pytania są rzeczywiście istotne. Jeśli nie to może warto zapytać bardziej pragmatycznie - w jaki sposób wychowywać dziecko od poczęcia? Wychowanie kojarzy nam się często z konkretnymi działaniami - jest to więc pytanie o to co należy robić, jakie czynności podejmować wobec dziecka. I czegokolwiek bym tu nie wymyśliła to ciągle wydaje mi się, że to bez sensu... Bo jak podejmować czynności wobec dziecka, którego bezpośrednio nie można nawet dotknąć? Autor wspomnianej książki odpowiada na moje pytanie - w tak rozbrajająco prosty sposób, że nie jestem w stanie znaleźć w sobie jakiegokolwiek sprzeciwu wobec tej teorii. Mówi on, że dziecko w okresie prenatalnym wychowujemy po prostu je kochając. Nasza Miłość jest więc "podejmowanymi czynnościami". To ona decyduje też o samopoczuciu dziecka, o jego poczuciu bezpieczeństwa, o tym czy chcemy nawiązywać z nim kontakt i w jaki sposób to robimy. O tym jak dbamy o dziecko zarówno fizycznie jak i emocjonalnie. To wszystko są przecież jak najbardziej składowe wychowania.
Wychowujemy nasze dzieci już od poczęcia... Wychowujemy je do MIŁOŚCI.

sobota, 6 kwietnia 2013

Na początku było słowo.

Wszystko ma swój początek.
Na początku było słowo... Miłość. Decyzja. Obietnica. Przyrzeczenie.

I chyba żałuję, że pisania pamiętnika nie zaczęłam właśnie od tego momentu. Nie opisałam od początku wspaniałej przygody, jaką jest Miłość dwojga ludzi. Wspaniałego okresu narzeczeństwa. Nie opisałam wspaniałości serca mojego męża. Tak wielu wspaniałych rzeczy doświadczyłam, że nie byłabym w stanie opisać tego wszystkiego.

Co więc się stało, że teraz chcę pisać? Będziemy rodzicami! A właściwiej jest powiedzieć, że już nimi jesteśmy! Ponieważ cudowne życie naszego Maleństwa rozpoczęło się w Grudniu i aktualnie minęła połowa ciąży, czyli jest to 20 tydzień.

Uwielbiam czytać tego typu blogi, chyba dlatego, żeby się dowiedzieć wielu cennych informacji na temat pielęgnacji i wychowywania dzieci. Sama nie wiem czy to co napiszę będzie dla kogokolwiek cenne, ale jeśli tu jesteś i to czytasz - mam nadzieję, że tak.

Co będzie dalej... zobaczymy. Rodzicielstwo to droga, którą trudno przewidzieć. Nie wiem czego się spodziewać, ale ufam, że ta droga będzie piękna.